Slow food po gorzowsku

Gorzowski Rynek Hurtowy S.A. to ważne miejsce na mapie Gorzowa. Nazywany jest potocznie ryneczkiem "przy Jerzego" — to tam tętni gorzowski, lokalny handel. Założony w 1997 roku, dla wielu mieszkańców wizyta na rynku to tradycja. Zakupy robią tam od lat, wspierając lokalny biznes i ciesząc się pysznymi, świeżymi produktami. Spółka GRH stawia na swojskość i ludowość, a w tym roku ponownie będzie w Finale Festiwalu Polska od Kuchni. Gorzowski Rynek Hurtowy dba o to, aby promować lokalne produkty i kuchnię, na szeroką skalę.

Nasze akcje marketingowe mają na celu pomoc naszym lokalnym producentom rolnym. Chcemy wspierać ich w promowaniu swoich produktów i zwiększaniu sprzedaży, bo jesteśmy przekonani, że w czasach globalizacji handlu, zalewania nas towarami niskiej jakości, bardzo na to zasługują i tego potrzebują. No i chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że lepiej robić zakupy u lokalnych producentów i kupców – płacone przez nich podatki wracają do nas w formie wyremontowanej kamienicy czy zmodernizowanej gorzowskiej ulicy -  mówi Agata Dusińska, która funkcję prezesa spółki pełni od lutego 2019 roku.

Czym zajmuje się Gorzowski Rynek Hurtowy?

To spółka z tradycjami - w ubiegłym roku obchodziła 25-lecie.  Po co powstała? Mówiąc najprościej, aby kreować lokalny handel produktami rolnymi i rzemieślniczymi. GRH zajmuje się organizacją handlu hurtowego, dziennego, który opiera się  na wyrobach rolnych, mleczarskich — taki był cel w momencie powołania tej spółki. Udało nam się jednak przez te lata stworzyć największe i najmodniejsze miejsce do wszelakiego handlu. Są tu więc też hale ze sklepami różnych marek, jest duża bawialnia dla dzieci. A to wszystko niedaleko galerii handlowej, która w połączeniu z ogromnym targowiskiem sprawia, że mieszkańcy  bardzo chętnie odwiedzają to miejsce. Mogą w jednym miejscu kupić wszystko, czego potrzebują.

Jak w ostatnich latach zmieniał się GRH?

Przez ostatnie trzy, cztery lata włożyliśmy ogrom pracy w  rozwój naszego kompleksu. Musieliśmy dotrzeć do tych klientów, którzy jeszcze nie mieli okazji tu kupować. Wszelkimi działaniami marketingowymi staramy się dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Uwzględniamy aktualne trendy, jak, np. moda na zakupy na targowiskach, kupowanie zdrowej żywności. Aby klienci dobrze się czuli w tym miejscu, dokonaliśmy wiele remontów, które znacząco poprawiły estetykę tego miejsca. Zadbaliśmy o nasz duży atut; bezpłatny, sporej wielkości parking. U nas robiąc duże zakupy, można od razu zapakować je do samochodu. Jest to na tyle wygodne, że już tylko z tego powodu wielu klientów decyduje się na zakupy u nas.

GRH sprawuje pieczę również nad gorzowskim bulwarem.

Tak, zarówno wschodnim jak i zachodnim i mamy w tym spore, wieloletnie doświadczenie. To jedno z najładniejszych miejsc w Gorzowie. Przede wszystkim miejsce spotkań i wizytówka miasta. Dbanie o to miejsce wymaga od nas sporo zaangażowania i czasu, ale staramy się, aby utrzymać je w należytym porządku, remontując i odnawiając kolejne części. Dla nas każdy tydzień zaczyna się od sprzątania bulwarów, wczesnym rankiem, tak aby gorzowianie spieszący po weekendzie do pracy czy do szkoły mogli się przejść lśniącą od czystości „wizytówką”.

Wspólne gotowanie barszczu, bitwa na zupy, festiwal dyni i chryzantemy — mieszkańcy Gorzowa mogą pamiętać te, oraz inne organizowane przez was kulinarne lub ogrodnicze akcje promocyjne. Jaki jest cel tych działań?

Jak wspomniałam, poprzez nasze akcje marketingowe chcemy pomagać producentom rolnym, aby zwiększali sprzedaż swoich płodów rolnych i produktów. Bardzo pomocne jest porozumienie, które w tym celu zawarliśmy z Urzędem Miasta oraz Zespołem Szkół Gastronomicznych. My oferujemy różnorodność świeżych produktów, „gastronomik” wiedzę nauczycieli, mistrzów kuchni oraz talenty kulinarne uczniów, a Urząd Miasta wsparcie w organizacji tych eventów. Byliśmy pionierami w organizacji takich plenerowych kulinarnych wydarzeń i okazało się, że spotykają się one z ogromnym zainteresowaniem i sympatią mieszkańców i klientów. Przede wszystkim wpasowują się w trendy, bo kulinaria są modne, gotowanie jest modne i ... apetyczne. Zwłaszcza na bazarkach, gdzie można wszystkiego dotknąć, spróbować, wymienić się opiniami. Ta forma promocji na pewno się sprawdza i będziemy ją kontynuować. Będziemy wybierać i promować kultowe potrawy, przede wszystkim, aby wesprzeć osoby produkujące żywność, ale także aby pokazać talent uczniów „gastronomika”, którzy idą w ślady swoich nauczycieli, mających markę – nie tylko w Polsce – doskonałych mistrzów kuchni.

Czy gorzowianie mają świadomość kultury żywienia? Rośnie popyt na zdrową żywność?

Od kilku lat rośnie świadomość korzyści ze zdrowego odżywiania. To widać i na naszym ryneczku. Jako konsumenci staramy się mądrze wybierać produkty, liczy się nie tylko cena. To, co jemy i w jaki sposób przygotowujemy jedzenie, jest bardzo ważnym fundamentem jakości życia. Potwierdza się zasada, że najzdrowsze dla nas jest to, co rośnie w naszej okolicy. Stąd takie „branie” na ryneczku mają ziemniaki, pomidory czy owoce, wykopane czy zerwane chwilę przed ich przywiezieniem na ryneczek.

Co sprawia, że to miejsce jest wyjątkowe i warte uwagi?

Na targowisku widać cały przekrój klientów: dużo młodych mam, które z małymi dziećmi przychodzą na zakupy, osoby w średnim wieku, które tuż przed pracą, w garniturach przyjeżdżają i robią zakupy wczesnym rankiem. Mnóstwo seniorów, którzy mają więcej czasu, aby móc pospacerować między straganami. To nie jest tylko miejsce sprzedaży, ale również spotkań towarzyskich, gdzie można porozmawiać, wymienić przepisy, doświadczenia, poglądy. Wspominałam już o owocach i warzywach, który trafiają do klienta wprost z pola czy ogrodu, wyróżnikiem są też nasi kupcy, którzy czują klimat targowiska, potrafią zaskoczyć miłym upominkiem, dają możliwość negocjowania ceny, próbowania produktów. Mamy większy wybór owoców, warzyw i produktów typowych dla określonej pory roku. Ostatnio zauważyłam, że pojawiło się mnóstwo stoisk z miodami. Pszczelarze są po pierwszych zbiorach, co u nas od razu widać. W niektórych miastach dużo targowisk zostało zamkniętych, tymczasem nasze kwitnie, widzimy to po stale rosnącej liczbie sprzedawców. Wszystkie stoiska handlowe na ryneczku są zajęte, mamy kolejkę zainteresowanych sprzedażą właśnie u nas.

Promujecie gorzowskie produkty lokalnie, czy również w całym kraju?

Nasze smakołyki staramy się zareklamować również poza granicami miasta. Nawiązaliśmy współpracę z Festiwalem Polska od Kuchni, dzięki czemu była możliwość spróbowania potraw przygotowanych z gorzowskich produktów przez Koła Gospodyń Wiejskich. Było bardzo smacznie i na pewno w tym roku weźmiemy udział w Ogólnopolskim Finale Festiwalu Polska od Kuchni. Zapewniam, że w kontekście smacznego gotowania z lokalnych produktów, słyszą o nas w całym kraju. Na ryneczku nagrywane były programy kulinarne, np. „Bazary i bazarki”, podczas których kucharze gotują z naszych produktów. Pomagamy dziennikarzom, którzy zwracają się o pomoc w napisaniu i pokazaniu, co najczęściej jemy, czym wyróżnia się nasza kuchnia.

To u was można kupić renetę landsberską?

Nie tylko ją sprzedajemy, ale co ważniejsze, w działającej na nasze zlecenie szkółce szczepimy jej sadzonki. To dla nas bardzo ważne, bo chodzi o drzewko owocowe wyhodowane w naszym mieście, i to w XIX wieku, mające w nazwie z jakiego miasta pochodzi. Sprzedaż prowadzimy wiosną i jesienią. Zawsze ustawiają się długie kolejki, nie wszystkim udaje się sadzonkę za pierwszym razem kupić. A szczęśliwi nabywcy symbolu naszego miasta otrzymują od GRH certyfikat pochodzenia drzewka oraz poradnik, jak sadzonkę hodować, aby dała jak najwięcej jabłek, doskonale nadających się na szarlotkę.

Rynek przy ul. Jerzego został też doceniony przez twórców Monopoly Gorzów. Jedno z pól tej gry będzie nawiązywało do gorzowskiego targowiska. To pokazuje, jak dużą wartość ma dla mieszkańców.

Ogromnie cieszą mnie takie gesty, jest to pozytywne, budzi sympatię. Czas pandemii był trudny dla wielu targowisk w Polsce. Większość miast pozamykała targowiska. Wraz z panem prezydentem Jackiem Wójcickim (Miasto jest większościowym udziałowcem spółki – red.) uznaliśmy, że nasz ryneczek będzie działał tak długo, jak tylko to będzie możliwe. Mieliśmy świadomość, że ryneczek jako miejsce pracy to główne źródło dochodu dla wielu rodzin. Właśnie wtedy wprowadziliśmy hasło, które spotkało się z ogromnym, pozytywnym odzewem: Wspieraj lokalny biznes, kupuj na rynku przy Jerzego. Myślę, że to też zostało docenione przez gorzowian.

Jakie są plany na nadchodzące miesiące, lata?

Jeszcze w tym roku szykujemy kolejny event kulinarny. To jeszcze niespodzianka, mogę tylko zdradzić, że podczas gotowania wykorzystamy zbiory z okolicznych lasów. Zaproponujemy też potrawy z dziczyzny; chcemy pokazać, że dziczyzna jest pyszna, łatwa w przygotowaniu i dostępna. Marzy mi się też zakończenie prac budowlanych, ponieważ obecnie remontujemy dachy, rynny, kanalizację, energetykę. Tych remontów może nie widać, ale są one niezbędne, aby w przyszłości pozwoliły nam optymalnie zarządzać kosztami. Nie zaprzestaniemy organizacji sprawdzonych już eventów, będziemy wprowadzać nowe pomysły. Jedno jest pewne; z nami zawsze smacznie i zdrowo.

Klaudia Guszpit

fot. Klaudia Guszpit

powrót
DO GÓRY
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Ok
Twoja przeglądarka blokuje powiadomienia. Kliknij Bezpieczna (Secure) i kliknij Zezwalaj
Dziękujemy, teraz zawsze będziesz na bieżąco!
Przeglądasz tę stronę w trybie offline.
Przeglądasz tę stronę w trybie online.