Poszukajmy drogi do najlepszej edukacji

 

Edukacja to nie są wyścigi, to jest tworzenie odpowiednich warunków do rozwoju predyspozycji i pasji młodych ludzi, którzy do nas trafiają. Rozmowa z Mariuszem Biniewskim, dyrektorem Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Gorzowie, popularnego Puszkina.

 Od niedawna jest pan dyrektorem I LO, jednej z najlepszych szkół w regionie. Jak mierzy się pan z legendą szkoły w swojej codziennej pracy?

To już ponad półtora roku, odkąd jestem dyrektorem Puszkina. Nie ukrywam, że było to dla mnie ogromne wyzwanie. Dzisiaj jest to ciężka praca, ogromna odpowiedzialność, ale także frajda i przyjemność. Lubię swoją pracę, lubię miejsce, w którym jestem. Otaczam się fantastycznymi ludźmi, mam tutaj na myśli zarówno moich zastępców, Teresę Kostyszak i Pawła Szafrańskiego, całe grono pedagogiczne, administrację, obsługę, ale przede wszystkim uczniów i – młodych ludzi: bardzo zdolnych, kreatywnych i ciekawych życia. Postawiłem także na współpracę z rodzicami i ze Stowarzyszeniem Absolwentów i Przyjaciół I Liceum. I Liceum to 75 lat tradycji, to najstarsza szkoła średnia w Gorzowie. Jak się mierzę z legendą? Nie mierzę się z legendą, ponieważ staram się, żeby nasza szkoła była nowoczesna, ale zakorzeniona w tradycji. Stąd też ogromny nacisk na współpracę z absolwentami, którzy podtrzymują kontakt ze szkołą. Dowodem na to był choćby cykl „Lekcji z klasą”, w ramach których nasi wybitni absolwenci „wracają” i dzielą się swoją wiedzą, doświadczeniami czy pasjami ze społecznością szkoły. To jest żywa legenda pierwszego liceum.

Pandemia to trudny czas dla młodzieży, nauczycieli, po powrocie do szkoły nie zamknął pan uczniów w szkolnych ławkach, tylko wymyślił sposób na... „reanimacje relacji”. Skąd pomysł i na czym polegało to działanie?

Początek mojej kadencji zbiegł się z rozwojem pandemii w Polsce. Paradoksalnie, czasami tak na to patrzę, że było mi łatwiej, ponieważ nie miałem żadnych nawyków kierowania szkołą – ani dobrych, ani złych w rzeczywistości nauczania stacjonarnego. Całe szczęście szkoła miała dwie platformy do nauczania zdalnego i świetnych informatyków, choć oczywiście nie obyło się bez problemów. To, czego najbardziej się baliśmy, to właśnie utraty relacji. Projekt wychowawczy „Reanimacja relacji” był strzałem w dziesiątkę, robionym nieco po omacku. Po akceptacji uczniów, rodziców i nauczycieli, wpadliśmy na pomysł, żeby nie robić tego tylko na gruncie szkoły, żeby uczniowie nie zostali zamknięci w murach i nie był pogłębiany stres związany z powrotem. Zgodnie z rozporządzeniem 50% społeczności mogło mieć zajęcia stacjonarnie i wtedy postanowiliśmy wykorzystać to do naszego projektu. I wtedy się zaczęło! Pierwsza rękawicę w ciemno podniosła Ewa Pawlak, dyrektorka Muzeum Lubuskiego, która jest tak samo niespokojnym duchem jak ja i szuka nowych rozwiązań. Równocześnie zaangażowało się INNEKO oraz Pole Golfowe. Wszystkie klasy I i II miały zajęcia na polu, narodził się nawet pomysł, żeby można było w przyszłości realizować tam zajęcia wychowania fizycznego. Włączyły się również gorzowskie biblioteka, teatr i filharmonia, Nadleśnictwo Kłodawa, Jazz Klub Pod Filarami, nasze absolwentki z Lubuskiej Fundacji Psychoedukacji i Rozwoju Centrum. Pomysł tego projektu został bardzo dobrze przyjęty, a nawet podchwycony i dyskutowany przez inne placówki w Polsce. Podsumowując, w ramach „Reanimacji Relacji” odbyło się 51 warsztatów dla 17 klas, w których wzięło udział 545 uczniów.

Od początku Pana kadencji szkoła otworzyła się na lokalną społeczność, założyła Puszkinowe Centrum Prasowe, nawiązała współpracę z uczelniami wyższymi, m.in. z Uniwersytetem Warszawskim. Jaką wizję szkoły planuje Pan realizować?

Uważam, że w szkole najważniejsze jest stworzenie odpowiednich warunków dla rozwoju ucznia, jego talentu i pasji. Dla mnie szkoła to agora, czyli miejsce spotkania nauczyciela, ucznia i jego rodzica. Jeżeli stworzy się taką przestrzeń opartą na empatii, poczuciu wspólnotowości i zbuduje się relacje pomiędzy tymi trzema elementami, to można mówić o rozwoju młodego człowieka. W mojej wizji szkoły pojawia się często takie stwierdzenie, że edukacja to nie wyścigi. Rankingi mogą być tylko i wyłącznie pochodną pewnych działań, a nie celem procesu edukacyjnego. Stąd też hasłem przewodnim mojej kadencji są słowa „Poszukajmy drogi do najlepszej edukacji”. Tak trochę polonistycznie powiem, że użycie pierwszej osoby liczby mnogiej jest dowodem na to, że ja sam niczego nie osiągnę. Bez współpracy nie można mówić o żadnym rozwoju szkoły. Jeśli chodzi o funkcjonowanie szkoły w przestrzeni publicznej lokalnej, nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Szkoła nie jest samotną wyspą. Gorzów jest naszą małą ojczyzną, a uczniowie jego mieszkańcami i muszą czuć więź z tym miejscem, poznawać je, jego instytucje i działać na jego rzecz. Dlatego zawsze powtarzam, gdy ktoś mówi, że nic się dzieje, żeby zaczął działać i wyszedł z inicjatywą. Puszkinowe Centrum Prasowe to jest pomysł częściowo mój i częściowo naszego pedagoga, dziennikarza Piotra Wiśniewskiego. Pracują w nim uczestnicy warsztatów dziennikarskich i żeby nie były one tylko czysto teoretyczne, uczniowie tworzą materiały, które później publikują na stronie szkoły czy w mediach społecznościowych. Współpracujemy z uczelniami wyższymi zarówno lokalnymi, jak i ogólnopolskimi - Uniwersytetem Warszawskim czy Uniwersytetem Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ale to również współpraca ze szkołą w Niemczech, nastawiona na rozwój kompetencji językowych, a także wyjazdy specjalizacyjne do CERN w Szwajcarii.

Wielu absolwentów szkół średnich wyjeżdża do sąsiednich miast, żeby dalej się kształcić. Jak zachęcać ich do powrotu i czy Gorzów jest atrakcyjnym miejscem do życia?

Rozmawiamy na ten temat. Uczniowie muszą mieć świadomość, że są częścią społeczności lokalnej. Powrót do Gorzowa to musi być świadomy wybór, to nie może być przymus, bo to rodzi frustrację. Trzeba lubić to miasto. Mogę powiedzieć, że lubię Gorzów z wielu względów. To miasto średniej wielkości, w którym praktycznie nie ma korków, gdzie czas przejazdu czy przejścia między dzielnicami jest relatywnie krótki. Jesteśmy świetnie zlokalizowani w pięknej okolicy, centralnie położeni względem Poznania, Szczecina, Berlina, lotnisk czy morza. Negatywny stosunek do miasta może wynikać z jego nieznajomości. Dlatego to uczestniczenie w życiu Gorzowa jest tak istotne we wzbogacaniu oferty edukacyjnej szkoły. Tym bardziej jestem pod wrażeniem działań kulturalnych podczas tegorocznych wakacji, co było strzałem w dziesiątkę. Specjalną nagrodę dałbym pomysłodawcy Wartowni, która jest dedykowana młodszym mieszkańcom. Takie miejsce było potrzebne, gdzie mogliby się spotykać i bezpiecznie bawić. Jeżeli będziemy iść w tym kierunku, stwarzać przestrzeń dla absolwentów gorzowskich szkół, studiujących nie tylko w Polsce, ale również i w świecie, niekoniecznie do zamieszkania, to miasto może naprawdę wiele zyskać. Uświadomiła to pandemia, która pokazała możliwość pracy zdalnej w wielu profesjach. Można mieszkać w Gorzowie z coraz lepszą infrastrukturą, a pracować w każdym miejscu na świecie. Oby tylko było coraz więcej zieleni, ze względu na wzrastającą świadomość ekologiczną, również wśród społeczności I LO. Moim zdaniem te atuty będą determinowały decyzję o powrocie do miasta.

Michał Jędrzejczak
fot. Jan Wojtanowski

 

 

powrót
DO GÓRY
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Ok
Twoja przeglądarka blokuje powiadomienia. Kliknij Bezpieczna (Secure) i kliknij Zezwalaj
Dziękujemy, teraz zawsze będziesz na bieżąco!
Przeglądasz tę stronę w trybie offline.
Przeglądasz tę stronę w trybie online.